[VIDEO] Bohaterscy seniorzy uniewinnieni! Sadystyczne chamstwo wójta gminy Trzeszczany Stanisława Czarnoty ukrócone przez sądy w Hrubieszowie i Zamościu!
Sądy uznały, że seniorzy przekazali prawdę w wywiadzie udzielonym naszej stacji Telewizja.Patriot24.net. A domaganie się przez wójta Trzeszczan Stanisława Czarnotę kar dla starszych, udręczonych ludzi uznał za bezzasadne.
- Jesteśmy szczęśliwi, bo zakończył się nasz koszmar trwający dwa i pół roku - mówiła przez telefon szczęśliwa Stanisława Paterak.
- Razem z moimi uniewinnionymi kolegami, czyli Józefem Filipczukiem i Tadeuszem Kuszem zaprosiliśmy naszych przyjaciół, którzy wspierali nas w tym dramacie - mówiła z imprezy zorganizowanej uroczyście na cześć sądowego zwycięstwa.
Całość dramatu seniorów rozpoczęła się w lutym 2018 r., kiedy to bohaterscy mieszkańcy wsi Nieledew ujawnili prześladowanie ich społeczności przez wójta gminy Trzeszczany, któremu podlegają.
W wywiadzie dla Telewizja.Patriot24.net mówili o uniemożliwianiu działalności koła gospodyń wiejskich, o prześladowaniu sportowców, a nawet strażaczek z lokalnej OSP.
W Polsce cenzura zakazana została w roku 1989. Ale wójt gminy Stanisław Czarnota uznał, że nowe prawo dotyczące gwarancji wolności słowa, zarówno w Polsce jak i gminie Trzeszczany, jego nie dotyczy. I posłał seniorów na ławę oskarżonych, zarzucając im w prywatnym akcie oskarżenia zniesławienie i narażenie na szwank dobrego imienia. Domagał się odwołania niewygodnej dla niego prawdy i przeprosin!
Twierdził po chamsku, że seniorzy „śmierdzą i ważą za dużo!”. Pisaliśmy o tym w artykule pod linkiem:
Ale za seniorami murem stanęło społeczeństwo. Na pierwszej rozprawie w Sądzie Rejonowym w Hrubieszowie zjawiły się tłumy, solidaryzując się z niewinnie oskarżonymi. Pisaliśmy o tym w artykule pod linkiem:
Na szczęście bezczelność wójta Trzeszczan dostrzegł Sąd Rejonowy w Hrubieszowie. I 25 maja 2021 uniewinnił całą trójkę odważnych, lokalnych Bohaterów.
Uznał, że nie dopuścili się żadnego przestępstwa. A frustracja wójta zasługuje na uwzględnienie.
Tę sprawę nagłośnił nawet tygodnik „Chwila dla Ciebie”, opisując szeroko walkę dzielnych seniorów.
Ale zawzięty wójt złożył od tego wyroku apelację do Sądu Okręgowego w Zamościu. Uparcie domagał się ukarania seniorów i przeprosin za bezczelne działania.
Jednak tydzień temu Sąd Okręgowy w Zamościu odrzucił wszelkie jego sfrustrowane wnioski i prawomocnie uniewinnił Stanisławę Paterak, Józefa Filipczuka i Tadeusza Kusza.
- My, emeryci, powinniśmy swoje życie spędzać na spokojnym budowaniu lokalnej tradycji i wychowywaniu młodego pokolenia. A tymczasem wójt zafundował nam dwa i pół roku potężnego stresu, związanego z procesem karnym - mówi Stanisława Paterak.
- Mam jednak nadzieję, że ten Krzyż, który ponieśliśmy, będzie w przyszłości owocował dobrym rozwojem naszych dzieci i wnuków. W wolności słowa i możliwości i prawa do rzeczowej krytyki - dodaje razem ze swoimi kolegami-Bohaterami.
Przypomnijmy, że ta okolica skalana jest jeszcze niewyjaśnioną sprawą cmentarnych śmieci, które według naszych informacji miały być zakopane na terenie probostwa w Trzeszczanach. Pomimo wyraźnych zdjęć satelitarnych oraz wysuszonej trawy w tym miejscu zarówno Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, jak i lubelski Sanepid boją się tknąć tego tematu.
Czy dlatego, że miał je zakopywać właśnie jeszcze przed wyborami na wójta Stanisław Czarnota, z zawodu koparkowy? A obaj proboszczowie z Trzeszczan, czyli Grzegorz Hałas oraz obecny, Marek Barszczowski, mogą kłamać w tej sprawie? Pisaliśmy o tym w artykule pod linkiem:
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?