[VIDEO] TOGI BEZ SUMIEŃ: Szokujący skandal z udziałem dziecka w warszawskim OZSS! Czy Prezes Sądu Okręgowego w Warszawie Piotr Schab zdymisjonuje kierowniczkę tego Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów Katarzynę Balik?
Sądowi psychologowie-specjaliści nie byli w stanie uspokoić płaczącego dziecka, które mieli przebadać! Mimo medialnego rozgłosi tego dramatu od miesięcy, w placówce przy ul. Zwierzynieckiej 8A w Warszawie, nie było ani kierownika ani zastępcy kierownika. Nie miał kto podjąć merytorycznych decyzji, więc tak ważne i oczekiwane od 2 lat badanie odwołano!
Prezentujemy szokujący film obnażający indolencję rzekomych wykwalifikowanych psychologów i specjalistów sądowych warszawskiego Sądu Okręgowego.
Te rzekome specjalistki nie potrafiły mimo 3-krotnych apeli ojca, powstrzymać 20 minutowego płaczu dziecka w poczekalni. Całość tej sytuacji nagranej w trybie „non-stop” prezentujemy wraz z niniejszym tekstem
Naszym redaktor, widząc bezradność psycholożek, zaalarmował w końcu rzecznik prasową Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie. By powstrzymać to amatorskie szaleństwo i w sposób profesjonalny przeprowadzić zlecone przez tenże sąd badania.
Pomimo upływu czasu ani, kierowniczka Katarzyna Balik ani zastępca nie pojawiły się wczoraj w pracy. A bezradne „specjalistki” nie potrafiące zarządzać tak prostą sytuacją kryzysową, po prostu odwołały oczekiwano od dwóch lat badania!
I nasłały policję na naszego redaktora! Relacjonującego zgodnie z prawem to szokujące urzędnicze bezprawie!
- Ja z kolei poprosiłem policję o asystę przy wyjściu z budynku OZSS-u, bo obawiałem się ataku partnera matki na mnie - mówił chwilę później przed naszą kamerą Bartłomiej Guzowski
- Badanie zostało rzekomo odwołane a tymczasem matka z dzieckiem pozostała w budynku I te kobiety już od dłuższego czasu z nią rozmawiają. Badania rzekomo nie ma a ona przecież przedstawia mnie tam w złym świetle pomimo odwołania badań? W jakim trybie to się odbywa?- dopytuje się ojciec.
Wzwiązku z tym skandalem zapytaliśmy wczoraj telefonicznie po południu rzecznika prasowego sądu okręgowego w Warszawie czy prezes Piotr Schab zdymisjonuje natychmiast kierowniczkę Katarzynę Balik za podstawowe zaniechania przy organizacji tak ważnego badania.
- W Bolesławcu kierowniczka OZSS podbiła się pieczątką i podpisała pod skandalicznymi wynikami badań, choć nie była nawet wtedy w Bolesławcu. Nie widziała osób badanych, bo pracowała zdalnie we Wrocławiu. Nie połączyła się nawet przez Skype’a z ośrodkiem w Bolesławcu podczas badań by zobaczyć ojca matkę i dziecko, natomiast zainkasowała pieniądze ze Skarbu państwa za swoją rzekomo wykonaną pracę - przypomina Robert Rewiński Redaktor Naczelny Patriot24.net i Telewizja.Patriot24.net
- Przekazałem Policjantom, że to również może dojść do zafałszowania wyników badań przez kierowniczkę lub zastępca kierowniczki - dodaję nasz Redaktor Naczelny.
O sprawie malwersacji w OZSS w Bolesławcu przeczytasz pod linkiem:
Przypomnijmy, że Bartłomiej Guzowski, posiadający pełnię władzy rodzicielskiej, od dwóch lat nie ma kontaktu ze swoim 7-letnim dziś synkiem.
Bo matka dziecka, reprezentantka Polski w lekkoatletyce na olimpiadzie w Atenach w 2004 r., za nic ma postanowienia sądów nakazujące jej organizację widzenia chłopca z ojcem. Mężczyzna wielokrotnie przyjeżdżał do Krakowa, gdzie matka teraz z dzieckiem mieszka, ale na drodze stawał mu m.in. agresywny obecny partner matki.
Wszystkie artykuły na ten szokujący temat znajdziesz pod linkiem:
Bartłomiej Guzowski składał wiele zawiadomień o łamaniu przez Annę Guzowską postanowień sądowych. Do prokuratur składał zawiadomienia o kryminalnych ataków na niego ze strony partnera matki. Film z jednego z tych szokujących zdarzeń dołączamy poniżej. Widać tam jak ten mężczyzna również róży na tle narodowościowym obecną partnerkę pana Bartłomieja, pochodzącą z Ukrainy.
Ale prokuratura nie reaguje. Również na podrabianie zaświadczeń lekarskich dziecka przez krakowską doktor Teresę Leń.
Sąd Rejonowy dla miasta Kraków Podgórze w Krakowie, II Wydział Karny, nie zbadał natomiast sprawy możliwego wyłudzenia zwolnienia lekarskiego partnera matki, które przedwczoraj przedłożył Dominik S. w tym sądzie
Mężczyzna przedstawił zaświadczenie, że jest chory i nie stawił się na proces karny, jaki za pobicie wytoczył mu Bartłomiej Guzowskiego. Proces prywatny bo krakowska prokuratura nie dostrzegła po raz kolejny żadnego przestępstwa i sprawy umorzyła.
Tymczasem wczoraj, jak widać na naszym filmie, Dominik S. w znakomitej formie pojawił się w Warszawie, w budynku OZSS, eskortując Annę Guzowską. Czy teraz sędzia prowadząca tę krakowską rozprawę, dostrzeże że jest bezczelnie robiona w konia? I czy skorzysta z obowiązku powiadomienia prokuratury o poświadczeniu nieprawdy w dokumentach sądowych, prowadzonej przez nią sprawy? Czy zażąda kary 8 lat więzienia za to sądowe przestępstwo?
Dlatego, mając dość pasywności polskich prokuratur i sądów, odizolowany całkowicie od dziecka przez 2 lata Bartłomiej Guzowski, złożył 24 lutego 2021 w warszawskim sądzie Okręgowym pozew o zapłatę 50 000 000 zł za pozbawienie go przez polski wymiar sprawiedliwości praw do kontaktu z dzieckiem.
Szczegółu dot. tego złożonego pozwu opisujemy w artykule pod linkiem:
Niestety warszawski Sąd Okręgowy do tej pory nie zareagował na ten pozew zarejestrowany pod Sygnaturą Akt. IV c 782/21. Sedzia Aleksandra Rdzalska-Danielczuk do tej pory nawet nie wyznaczyła terminu pierwszej rozprawy.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?