[VIDEO] Wniosek do prokuratury o ściganie olimpijki, jej lekarki i adwokata za przestępstwa kryminalne złożył wczoraj ojciec więzionego 6-latka Bartek Guzowski
- Wniosek dotyczy reprezentantki Polski w lekkoatletyce na Olimpiadzie w Atenach 2004 Anny Guzowskiej, doktor Teresy Leń i łódzkiego adwokata Bronisława Muszyńskiego. To przez ich działanie wspólnie i w porozumieniu mój syn jest więziony wbrew swojej woli i odizolowany ode mnie - przekazuje Bartłomiej Guzowski.
Wniosek wpłynął wczoraj do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola. Ojciec chłopca zdecydował się to zrobić po uzyskaniu przeświadczenia o popełnionym przez tę grupę przestępstwa.
O sprawie piszemy od kilku tygodni. Wszystkie artykuły znajdziesz pod linkiem:
W piśmie do Prokuratury czytamy, że Anna Guzowska, mając świadomość wydanego przez Sąd Okręgowy w Warszawie postanowienia o obiwiązku udostępnianiu syna ojcu na widzenia w co drugi weekend, tego obowiązku uporczywie nie realizuje.
- Pozyskałem dowód, że dziecko bardzo pragnie tych kontaktów ze mną. Przyznała to w SMS-ie sama matka. I zamiast wsłuchać się w wolę dziecka, Anna Guzowska postaniwila popełnić przestępstwo fałszowania razem z doktor Teresą Leń zaświadczenia a stanie zdrowia dziecka. By do widzeń syna ze mną nie dochodziło - przekazuje Bartłomiej Guzowski.
Efektem tego świadomego zamiaru jest zaświadczenie lekarskie o chorobie dziecka wystawione i podpieczętowane przez lekarkę. Pomimo, że dziecko było zdrowe! I to przyznaje sama doktor Teresa Leń!
Z wiadomienia do prokuratury wynika też że, mając świadomość popełnionego przestępstwa przez obie kobiety, tym fałszywym dokumentem posłużył się łódzki adwokat Bronisław Muszyński. Bo świadomie przedłożył je do akt sprawy w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
- Adwokat to nie znaczy automat. Widząc dokument o chorobie dziecka powinien był zainteresować się, czy rozpoczęło się leczenie, czy dziecko zażywa leki a może potrzebna jest pobyt w szpitalu? Powinien był dopytać matkę o przyczynę tej rzekomo ciężkiej choroby, skoro od jesieni do teraz dziecko nie może zobaczyć się z ojcem czyli realizować ustanowionego przez Sad prawa - przekazuje ojciec 6-latka.
- Skoro tego nie zrobił, to miał świadomość że ma w ręku fałszywy dokument. I w sposób świadomy postanowił użyć go w sposób przestępczy składając do akt sprawy dotyczącej dziecka w sądzie Okręgowym w Warszawie. I dlatego domagam się kary więzienia dla niego, bo jako prawnik miał z tej całej grupy największą świadomość kryminalnych działań i powinien temu zapobiec. A tego nie zrobił - dodaje Bartłomiej Guzowski.
Według jego oceny, adwokat zarabiając pieniądze na jego dziecku, aktywnie wspiera jego bezprawną izolację. Ma świadomość wydanego postanowienia warszawskiego Sądu Okręgowego o kolejnych widzeniach Bartłomieja Guzowskiego z dzieckiem i nie robi nic, by przymusić swoją klientkę do podporządkowania się polskiemu prawu.
Najbliższe zasądzone widzenie przypada pojutrze, od piątku 12 czerwca od godz. 16 do niedzieli wieczorem. A Bartłomiej Guzowski wciąż nie może dowiedzieć się od adwokata Bronisława Muszyńskiego, gdzie jego klientka będzie w tym czasie z dzieckiem? Bo ostatnio w Krakowie jej nie było, co potwierdziła Policja.
Pełną relację z tego lekceważenia prawa przez reprezentantkę Polski na Olimpiadzie w Atenach w 2004 r. oraz jej adwokata Bronisława Muszyńskiego zamieściliśmy wówczas na naszym portalu pod linkiem:
- Przez ostatnie dni próbujemy się razem z moim mecenasem dowiedzieć od Bronisława Muszyńskiego gdzie mam w piątek dziecko odebrać? Ale on sobie żarty stroi z tego dramatu ignorując zarówno mojego pełnomocnika jaki mnie osobiście. Dlatego domagam się teraz od Prokuratury ścigania całej tej grupy i ukaranie za fałszowanie dokumentów i zarabianie brudnych pieniędzy na krzywdzie mojego synka - podsumowuje Bartłomiej Guzowski.
Czy to jedyny przykład nielegalnej współpracy tej sportsmenki ze światem medycyny? O tym w kolejnych dniach.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?