[VIDEO]: Zwycięstwo Biznesmenki Bożeny Zalewskiej nad prokuraturą w Ząbkowicach Śląskich! Sąd uznał, że umorzenie postępowania przeciwko prokurator Małgorzacie Sałackiej – żonie Prokuratura Rejonowego w Kłodzku- było nieprawidłowe!
Prokurator Rejonowy w Ząbkowicach Śląskich Robert Fudali nie chciał dziś rozmawiać na temat niekompetencji zarządzanej przez siebie prokuratury z Patriot24.net. Sekretarka słysząc, że pytamy o jego prywatną znajomość z prokurator Małgorzatą Sałacką i jej mężem Janem Sałackim, oraz o to czy ze względu na ewentualną znajomość Prokuratura w Ząbkowicach Śląskich wyłączy się z tego postępowania – trzasnęła słuchawką!
Sprawa dotyczy rzekomego znieważenia 3 policjantów przez biznesmenkę z Kłodzka. Choć to biznesmenka poskarżyła się na zachowanie interweniujących pod bankiem, gdzie płaciła podatki funkcjonariuszy. I zamiast odpowiedzi od komendanta dostała akt oskarżenia, podpisany przez Małgorzatę Sałacką.
- W postępowaniu przygotowawczym, nie przesłuchała mnie ani jako świadka, ani jako podejrzanej. Dała się okłamać policjantom, którzy ukryli przed nią obecność w radiowozie strażnika miejskiego Arkadiusza Nowaka. A potem spała na rozprawach sądowych, gdzie sędziowie jako jej dobrzy znajomi zarówno w pierwszej jak i drugiej instancji skazali mnie na 120 godzin robót publicznych – przekazuje Bożena Zalewska.
Skazana biznesmenka złożyła doniesienie do prokuratury, na prokurator Małgorzatę Salacką – prywatnie żonę Prokuratora Rejonowego w Kłodzku Jana Sałackiego. Zgłoszenie trafiło do rzekomo niezależnej prokuratury oddalonej o 30 km w Ząbkowicach Śląskich. A tutaj sprawę prokuratorzy umorzyli, nie widząc żadnych uchybień w zachowaniu Małgorzaty Sałackiej!
- Umorzyli nawet mnie nie przesłuchując jako pokrzywdzonej. Moim zdaniem dobrze się znają z Janem Sałackim więc dlatego tak postąpili by całą sprawę zatuszować – przekazuje Bożena Zalewska.
Wczoraj Sąd Rejonowy w Legnicy rozpatrywał jej skargę na to umorzenie. Początkowo miał się tym zajmować Sąd Rejonowy w Kłodzku, ale wszyscy sędziowie uznali, że są prywatnymi znajomymi prokurator Małgorzaty Sałackiej. Tak samo oświadczyli sędziowie Sądu Rejonoweg i Okręgowego w Świdnicy. Potwierdził to w wywiadzie dla Patriot24.net Sędzia Wizytator Sądu Okręgowego w Świdnicy.
Sprawa trafiła więc wczoraj na stół sędziego Marka Gramiaka. A ten uznał rację Bożeny Zalewskiej.
- Uchylam zaskarżone postanowienie – oświadczył wyraźnie zaskoczonej Bożenie Zalewskiej, która przestała już wierzyć w sprawiedliwość polskich sądów.
Po wyjściu z sali kobieta ze wzruszenia aż się popłakała. Jej zdaniem legnicki Sąd, który nakazał prokuraturze ponowne przeprowadzenie działań lub wręcz śledztwa w sprawie Małgorzaty Sałackiej, przywraca jej wiarę w polski Wymiar Sprawiedliwości i skuteczność działań Zbigniewa Ziobry.
Natomiast Prokurator Rejonowy w Ząbkowicach Śląskich Robert Fudali zamknął się dziś przed mediami. Nie chciał odpowiadać na pytania czy zna się z Janem Sałackim, który 30 km od niego piastuje identyczną publiczną funkcję oraz jego żonę. Oraz czy wyłączy się z tego postępowania i przekaże ją innej prokuraturze.
O sprawie powiadamiamy Prokuraturę Krajową i pytamy o dalsze czynności w tej skandalicznej sprawie.
Przypomnijmy, że to nie pierwsza afera na wysokim szczeblu w Okręgu Świdnickim. Miesiąc temu został odwołany w trybie natychmiastowym Prezes Sądu Okręgowego w Świdnicy Anatol Gul. Dziś wiadomo już, że 9 kwietnia 2018 r. stanie on w Poznaniu przed Sądem Dyscyplinarnym. Chodzi o papiery wartościowe na kwotę 300 tysięcy złotych, których nie wpisał do swojego oświadczenia majątkowego.
a wszystkie teksty na temat tej skandalicznej sprawy znajdziesz pod linkiem
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?